Czym jest – w dzisiejszym świecie  –  poezja i po co nam ona? Dlaczego to, co jest poezją, uparcie chce funkcjonować obok tego, co nią nie jest, wbrew ilościowej niedowadze? Jak ma się poezja do tzw. życia, a jak do marzenia i niebytu? Jaką zajmuje postawę wobec odrzucenia i zobojętnienia?

Wbrew możliwym a nawet chwiejnym odpowiedziom na tak stawiane pytania i wbrew wątpliwościom, których – jak przypomina nam patronka Nagrody – trzymamy się jak zbawiennej poręczy, coś jednak potrafimy o poezji powiedzieć.

Na przykład to, że poezja potrafi dotrzeć do ostatnich bastionów wzruszenia, empatii, niezgody na zastany świat i towarzyszyć nam, w jednoczesnym  i autentycznym zachwycie jego fragmentami. Potrafi przeciwstawić się dyktatom polityków i mody, konwencji literackich i środowisk prasowych oraz wydawniczych, potrafi przerosnąć nawet w swej sile wymowy – o paradoksie – samego jej twórcę lub twórczynię.

Tę moc rażenia mają wszystkie tomiki nominowane do Nagrody imienia Wisławy Szymborskiej za rok 2018. Są świetnie napisane i warte wielokrotnej lektury, warte sensownych krytyk i recenzji, zwyczajnych rozmów i debat z wypiekami na twarzy.

W imieniu Jury, i szczerze, i bardzo – dziękuję za nie ich autorkom oraz ich autorom.

Zadaniem  jurorów, jest jednak wyłonić – w ostatecznym wyborze –  jeden tom.

Tegoroczną Nagrodę imienia Wisławy Szymborskiej otrzymuje książka… Mordercze ballady Marty Podgórnik,  opublikowana w wydawnictwie Biuro Literackie.

Niełatwo stworzyć tomik nowy i własny jednocześnie. Marta Podgórnik, autorka wielu poetyckich książek, dokonuje tego w wielkim i rozpoznawalnym stylu, w którym zawierają się elementy stałe jej poetyckiego warsztatu: chwyt przerzutni, określone sylabiczne metrum, gra z konwencją literacką, wyjątkowa zupełnie liryczna świadomość i odwaga dzielenia się trudną niekiedy intymnością.

                                   Niech nas nie zmyli „morderczy” epitet.

W Morderczych balladach chodzi o życie. Po prostu o życie. I aż o życie. O żywotność poezji i związanych z nią osobowych kategorii uszytych na miarę form-sukienek-piosenek,  kiedy nieprzystawalność człowieka do tego, co poza nim, wydobywa się z kostiumów: z poetyckich kanonów historii literatury, ballad rockowych i bluesowych, romantycznych i lingwistycznych, z rytmu tanga i fandanga, z rodzinnego miasteczka, z podróży, ze szpitala, spod ironii i spod żalu, w śmiechu i we łzach, by zaświecić, niezależnie od bagażu wiedzy i umiejętności, tzw. „nagą prawdą” tzn. miłością.

 Miłość – i to jest może największe zwycięstwo poezji ciągle obecnej – chce być mimo wszystko na pierwszym miejscu i w poezji, i w życiu, i w różnych odsłonach – w całym możliwym skomplikowaniu i w prostocie. Bo by wesprzeć się wyłowioną z wiersza Bidony w mroku miniaturą cytatu i spuentować esencję poezji Marty Podgórnik i jej dwudziestu dwóch Morderczych ballad :

„I wiem, że piszę sonet, że śmierć mnie dogoni./

Ale dzisiaj króluje tu miłość”.